Tajemnice detailingowego mycia karoserii.

Czy zadawaliście sobie kiedyś pytanie podczas mycia auta czy jest już wystarczająco czyste? Czy coś można jeszcze poprawić? Jeżeli myjecie auta na zwykłych myjniach ręcznych, myjniach samoobsługowych lub (Boże, oby nie!) na myjniach automatycznych przy stacjach benzynowych to odpowiedź brzmi: nie, nie jest; tak, można zrobić o wiele więcej. Przedstawimy Wam po krótce jak mycie auta widzimy my.

Koła i nadkola

Zaczynamy od samego dołu, czyli na pierwszy ogień idą koła i nadkola. Jeżeli dostajemy do obsługi bardzo brudny samochód warto na początku luźny osad wydmuchać sprężonym powietrzem. Jeśli mamy możliwość ściągnięcia kół to rewelacja. Będziemy mieli wspaniały dostęp do całej przestrzeni nadkoli, które możemy dokładnie wyszorować przy pomocy APC (ang. all purpose cleaner). Czasami nawet wyprać ekstrakcyjnie, jeżeli nadkola są materiałowe. Co do samych kół – opony czyścimy odpowiednio dobranym APC lub ciepłą wodą z odrobiną szamponu. Oczywiście, używamy do tego odpowiednich narzędzi czyli kilku szczotek oraz pędzla do wyczyszczenia zakamarków. Felgi możemy wyczyścić środkiem o odczynie kwasowym lub deironizerem. Samo czyszczenie kół i doczyszczenie felg może zająć ok. godziny!

Piana aktywna

Kolejny etap – usunięcie luźnego osadu z karoserii. Do akcji wkracza tzw. piana aktywa. W zależności czy pracujemy z „czystym lakierem” (czyli bez żadnych wosków, sealentów czy powłok ceramicznych) czy z zabezpieczonym dobieramy odpowiednio pianę. Mamy dostępny cały wachlarz produktów od pian kwasowych, przez neutralne na tych zasadowych kończąc (warto było trochę uważać na chemii). Pianę nanosimy na cały samochód zaczynając od dolnych partii, by piana została możliwie jak najdłużej na samochodzie. Czas jej działania zależy od produktu od 5 do 10 min. Po tym czasie spłukujemy całość zaczynając OD DOŁU. To ważne, ponieważ idąc w górę piana ma możliwość popracować odrobinę dłużej.

Ważne są detale

Następny etap to czyszczenie wszystkich detali, wnęk, emblematów itd. przy pomocy odpowiednio rozrobionego APC. Warto uważać, ponieważ za mocny roztwór może mocno nabroić. Możemy np. pozostawić trudny do usunięcia nalot na elementach winylowych lub chromowanych. „Pędzelkowanie” przeprowadzamy bardzo ostrożnie, cały czas bowiem mamy bezpośredni kontakt z lakierem! Po tym etapie płuczemy całe auto, tym razem już po ludzku, od góry.

Dwa wiadra

Teraz możemy w końcu przejść do mycia właściwego, czyli mycia na tzw. „dwa wiadra”. W jednym wiadrze przygotowujemy wodę z szamponem o odpowiednim pH. Nadal trzymamy się zasady czy lakier jest „czysty” czy zabezpieczony. W drugim nalewamy czystą wodę. Warto w wiadrach mieć separatory, czyli kratki, które pozostawiają brud na dnie. Do mycia będą potrzebne nam dwie rękawice z miękkiego materiału. Mycie zaczynamy od góry, wykonując proste ruchy góra – dół lub prawo – lewo. Nigdy kółka! Co jakiś czas płuczemy rękawicę  w wiadrze z czystą wodą i nabieramy ponownie szampon z drugiego. Pierwszą rękawicą myjemy całą górę oraz drzwi powiedzmy do wysokości równej z górą koła. Ostatnie elementy czyli doły drzwi, bagażnika, progi oraz koła myjemy drugą rękawicą. Istnieje możliwość, że piana i pędzelkowanie nie usunęły całego luźnego brudu, którego jak wiadomo na dole jest najwięcej. Po tym etapie kolejny raz płuczemy auto.

Dekontaminacja lakieru

W tym momencie mamy auto prawie umyte. Została jeszcze bardzo ważna rzecz – dekontaminacja, czyli usuwanie osadów ze smoły, żywicy, filmu drogowego oraz lotnych opiłków metali. Używamy do tego środków typu Tar and Glue Remover oraz deironizerów. Pierwszym środkiem opryskujemy auto poniżej szyb oraz dach. Czekamy aż płyn po kilku minutach zacznie rozpuszczać osady. Jeżeli smoły jest dużo warto popracować miękką mikrofibrą na danym elemencie nieco dłużej. Spłukujemy cały samochód. Drugi środek nanosimy podobnie, również czekamy kilka minut. Uwierzcie – prawie każdy samochód, który dla każdego wydaje się czysty zaczyna zmieniać kolor na różowy. Na ciemnych kolorach oczywiści trudno to dostrzec. Nagle pokazuje się cały metaliczny osad, który dzięki temu zabiegowi usuniemy. Kolejny raz płuczemy auto.

Po co ta glinka?

Jesteśmy już prawie na końcu drogi, zostało tylko glinkowanie, ponieważ nie uwierzycie, ale auto jest nadal brudne. Glinka usuwa brud, którego nie widzimy, ale po przejechaniu po lakierze palcem poczujemy jego chropowatość. Po wykonaniu tego zabiegu suszymy auto przy pomocy ręczników do tego przeznaczonych oraz sprężonego powietrza.

Po tych wszystkich zabiegach mamy sto procent pewności, że auto jest czyste i gotowe do dalszej pracy, czyli korekty lakieru, zabezpieczenie woskiem lub powłoką ceramiczną tudzież folią ochronną. Uwierzcie – warto przejść tę drogę do finalnego efektu wizualnego samochodu.

Piotr Stawicki- detailer.

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Facebook